Jak to możliwe? Co się dzieje w naszych płucach? Palenie działa tak: zaciągasz się, dym przechodzi ustami w dół tchawicy do płuc, gdzie kannabinoidy wprowadzane są do krwioobiegu i podążają do mózgu.
Zazwyczaj są one zamknięte w szklanym słoiku z hermetycznym zamknięciem. W ten sam sposób możesz przechowywać marihuanę. Hermetyczne słoiki możesz kupić w prawie każdym sklepie i być im wiernym już na zawsze. Będąc hermetycznym, ten słoik pozwoli pąkom zachować świeżość i zapobiega ich nadmiernemu wysuszeniu.
Istnieje kilka złotych zasad, dzięki którym palenie marihuany pozostaje w pełni bezpieczne oraz gwarantuje optymalne wykorzystanie posiadanego zapasu zioła. Przede wszystkim nie bierz zbyt dużych wdechów, jak pisaliśmy powyżej to niepotrzebna strata suszu. Prawidłowy sposób palenia to 2/3 wdechu dymu, a 1/3 powietrza.
Zaopatrz się w jedzenie. Jednym z podstawowych błędów jest brak jedzenia. Zanim zapalisz, zaopatrz się w czekoladę, ponieważ po spożyciu marihuany spada poziom cukru, przez co możesz czuć pewien dyskomfort. Kolejną kwestią jest gastrofaza, podczas której możesz zapomnieć o uczuciu najedzenia.
Rekomendowaną metodą stosowania marihuany medycznej przez wszystkich lekarzy jest waporyzacja, ponieważ pozwala uzyskać efekty terapeutyczne już po 5-10 minutach od podania leku zawierającego medyczne konopie. Dodatkowo znacznie ogranicza ryzyko podrażnień układu oddechowego oraz pozwala na zużycie mniejszej ilości suszu nawet do 50%
Jak prawidłowo palić marihuanę i na co zwrócić uwagę? Co się dzieje, gdy nieprawidłowo palisz zioło? Jeśli marihuana nie jest prawidłowo wdychana, czy to ze spliffa, blanta, bonga, fajki, waporyzatora lub innego urządzenia, może powodować ból, kaszel, a nawet uniemożliwić osiągnięcie haju.
Kolejne badania wykazały, że nie ma wystarczających dowodów na to, że u palaczy marihuany istnieje większe prawdopodobieństwo uszkodzenia płuc. Jednak analiza jednego z nich ujawniła, że stosowanie konopi może przyczyniać się do powstania objawów ze strony układu oddechowego. Tym samym, zwiększać ryzyko zachorowania na
uMWj0bb. Przez cały ten czas obserwowałeś, jak twoje małe rośliny rosną i finalnie… nadszedł ten czas! Zbiory! Wiele gramów marihuany gotowych do palenia – ale poczekaj, dlaczego jest ona tak wilgotna? Niestety, ale to jeszcze nie koniec, przed nami długi proces suszenia… Jednak musisz być świadomy, że istnieją także sposoby na ekspresowe wysuszenie marihuany i cieszenie się swoimi zbiorami praktycznie od razu. Wszystkie prezentowane przez nas dzisiaj rozwiązania są bardzo skuteczne, ale generalnie nie są one najbardziej polecane. Ponieważ jeśli zależy ci na najlepszej jakości dymu – cierpliwość to klucz. Ale jeśli nie masz czasu, zapraszamy do czytania. KUCHENKA MIKROFALOWA Znaleźliśmy kilka przepisów na wykorzystanie kuchenki mikrofalowej, ale dzisiaj zaprezentujemy ci tą, która dla nas jest najbardziej bezpieczna i najmniej ryzykowna. Wszystko, czego potrzebujesz to talerz, ręcznik papierowy oraz oczywiście marihuana i kuchenka mikrofalowa. Zmiel marihuanę do pożądanego rozmiaru i umieść ją na talerzu. Rozłóż ją tak, aby zajmowała jak najwięcej powierzchni oraz tworzyła jak najcieńszą warstwę. Następnie umieść suchy, papierowy ręcznik na marihuanie, tak aby była ona całkowicie przykryta. Ustaw kuchenkę mikrofalową na około 30% jej mocy i włącz ją na około 10 sekund. Po upłynięciu 10 sekund, wyjmij talerz z mikrofalówki i sprawdź marihuanę. Jeśli nie jest ona wystarczająco sucha, wymień ręcznik i powtórz proces, aż będziesz usatysfakcjonowany jej stanem. WAPOWANIE Jest to prawdopodobnie najłatwiejsza i najwygodniejsza metoda. Po prostu umieść zebraną marihuanę w waporyzatorze i ciesz się nią tak jak zawsze. Waporyzatory nie spalają materii roślinnej, więc dodatkowa wilgotność nie jest jakimś dużym problemem. Metoda ta skupia się jedynie na wydobywaniu kannabinoidów z marihuany. Jeśli możesz manualnie ustawiać waporyzator, eksperymentuj z jego ustawieniami. Spróbuj najpierw obniżyć temperaturę; im niższa temperatura, tym mniej pary wodnej. PIEKARNIK Jeśli zależy ci na łatwym rozwiązaniu, ta metoda zdecydowanie jest dla ciebie. Z drugiej strony, może to być także metoda, w której marnują się największe ilości marihuany. Jeśli pozostawisz marihuanę w piekarniku na zbyt długo, THC może zacząć się rozkładać. Ponadto, jeśli temperatura będzie zbyt wysoka, możesz spalić marihuanę – i całe twoje wysiłki pójdą na marne. Upewnij się także, że używasz takiej ilości marihuany, którą jesteś w stanie od razu zużyć. Przechowywanie dekarboksylowanej marihuany przez długi czas to zły pomysł. Ustaw piekarnik na 60ºC. Wyższa temperatura spowoduje spalenie THC oraz gruczołów żywicznych, co z kolei sprawi, że marihuana będzie znacznie słabsza. Włóż marihuanę do piekarnika na 10 minut, wyjmij, poczekać około 5 minut aż ostygnie, wymieszaj i powtórz proces, jeśli uważasz, że w pąkach nadal jest zbyt wiele wilgoci. FOLIA ALUMINIOWA W tej metodzie potrzebna ci będzie folia aluminiowa oraz lampa. Jednak pamiętaj, że nie może to być lampa o przypadkowej żarówce. Każda moc powyżej 40W spali marihuanę. Po wybraniu żarówki, luźno umieść arkusz foli na kloszu lampy, aby światło trafiało w nią od dołu. Po wykonaniu tej czynności po prostu umieść marihuanę na folii i włącz światło. Mieszaj marihuanę co około 5 minut aż poczujesz się zadowolony z rezultatów. CZAS TO TWÓJ NAJLEPSZY PRZYJACIEL Niezależnie od tego, jak dobrze działają te metody, nic nie przebije cierpliwości. Niezależnie czy chodzi o kannabinoidy, czy o terpeny, z pewnością stracisz w jednym lub w drugim aspekcie. Jest powód, dla którego pomimo dzisiejszych postępów technologicznych hodowcy nadal pozostawiają pąki do wyschnięcia na stojaku. Jest to po prostu najlepszy sposób. I oczywiście nic nie przebije słodkiego poczucia oczekiwania na to, aż kannabinoidy osiągną idealną równowagę smaku.
Cześć ;) chciałbym opisać swój przypadek po zapaleniu marihuany. Na wstępnie chciałbym dodać, że nie palę już od roku. Uwazam to za ogromny sukces, nawet nie wiedziałem jak ta używka może uzależnić. Marihuana tworzy wokół nas taką niewidzialną bańkę. Myślałem o niej cały czas, wstawałem i paliłem. Bez niej nic nie miało sensu. Wszystkie rozmowy między mną a innymi osobami, były o niej. Zawsze jak byłem w jej stanie, to powtarzałem sobie, że juz nigdy nie zapale, ale ludzka natura jest taka, że chce dalej, i dalej. Trudno mi było, ale przełamałem się, i nie pale. Sam dla siebie, dla swojego zdrowia psychicznego. :) Może na początek będzie taki wstęp: Czasami kupowałem, ale rzadko, szkoda mi było pieniędzy, więc pomyśleliśmy z kumplami, żeby zasadzić swoje i po kilku miesiącach mieliśmy tak 70 gram na osobę. W najwyższym etapie *uzależnienia* potrafiłem palić codziennie przez 3 tygodnie, u mnie *faza* trwała troche inaczej niż u innych osób, które ze mną to paliły, bo nie mogłem zejsc z fazy przez kilka dni, a że mieliśmy *swoje*, to byłem na haju przez miesiac. Z poczatku nic nie czułem, paliłem dla towarzystwa. Ale po 5 razie, poczułem już pierwsze *dziwne* skutki palenia. wszystko było inne. Kolory i dźwięki były bardziej wyraziste, nie mówiąc już o smaku. Zaczynało się zwykle od tego, że czułem swoje płuca. Potrafiłem sobie wyobrazić ich rozmiar.. czułem ciepło wdychanego powietrza (przez nos - szczególnie). czułem dym, który zmierzał do moich płuc. Zwykle na tym się zaczynało i kończyło, ale z każdym *buchem* czułem bardziej swój organizm. Językiem potrafiłem zdiagnozować wszystkie zęby (tam gdzie mam dziury, lub inne tego typu rzeczy, czułem ból zęba. NORMALNIE GO NIE CZUJE), wystarczyło że przyłożyłem język do zęba, ten po chwili mnie bolał. Zdrowe zęby mnie nie bolały. Faktycznie, okazuje się że tam gdzie mam plomby, lub dziury, tam czułem ból, który jest niewyczuwalny dla mnie na codzień. Najdziwniejszym uczuciem było gdy poczułem jak rusza się mój kręgosłup. Czułem każdy krąg, gdy poruszałem się, to wyobrażałem sobie to tak jakby nałożyć korale na sznurek, bardzo mocno względem siebie, tak że nie ma między nimi troche luzu. Czułem jak *idealnie* się poruszają. Ten stan trwał jakieś 10 minut, potem przestałem to czuć. Innym razem czułem jakby krew napływała do mojego mózgu. Na początku byłem wystraszony, bo to chyba jest nienormalne, gdy czuje się takie rzeczy, ale po jakimś czasie opanowałem się, i potraktowałem to jako niezapomniane doświadczenie, które nie każda osoba może przeżyć. Chciałbym się dowiedzieć, co się działo wtedy ze mną? Moja własna teoria jest taka, że dzieki THC byłem świadomy o tym co się dzieje w moim organizmie, nie były to żadne urojenia, tylko błąd, ponieważ dochodziły do mnie informacje które dochodzić nie powinny. Nie wiem o ile się myle, ale wiem że coś w tym jest. Może *kontrolowanie* jest złym określeniem, bo nie miałem wpływu na to co się dzieje, tylko to czułem. pytania 1. Ciekaw jestem co by było gdybym palił teraz marihuane? 2. Czy ktoś odczuwał coś podobnego? jak tak, to gdzie mogę się czegoś dowiedzieć więcej, chodzi mi o konkrety a nie o informacje że thc powoduje to i tamto. 3. Czy mój mózg był w tym czasie aktywniejszy niż zwykle? chętnie odpowiem na Wasze pytania. pozdrawiam!
Jak palenie marihuany wpływa na psychikę człowieka, jego zachowanie i pamięć? W jakich przypadkach może powodować stany depresyjne i skłonności samobójcze? Kiedy prowadzi do impotencji i jakie czynniki na to wpływają? Przeczytaj fragment książki "Oswoić narkomana", w której psychoterapeuta Robert Rutkowski rozmawia z Ireną Sławińską na temat wpływu marihuany na psychikę. Spis treściCzy marihuana może powodować stany depresyjne?Wpływ palenia marihuany na pamięćWpływ palenia marihuany na życie seksualne Na pytania Ireny A. Stanisławskiej na temat wpływu marihuany na psychikę odpowiada Robert Rutkowski. Więcej informacji na temat książki znajdziesz pod artykułem. objął patronat medialny nad publikacją. Muszę cię spytać o marihuanę. Bo często nawet ci, którzy nie dają zgody na narkotyki twarde, marihuanę traktują pobłażliwie – ot, takie niewinne palenie trawki. Mówiłeś o niej w połączeniu z kokainą, a gdybym tylko paliła marihuanę? Palacze marihuany mają ulubiony argument: marihuana nie zabija! Nie powoduje, że paląc, zachorujemy na raka płuc – więc jest lepsza od nikotyny! Nie wywołuje raka wątroby – więc jest lepsza od alkoholu! To nadużycie. Marihuana na poziomie stricte fizjologicznym rzeczywiście jest mniej toksyczna, tyle tylko, że jest podstępna. [...] trzeba spełniać pewne warunki psychiczne, jednak jest jeszcze jedno „ale” – większość palących marihuanę (nawet po kilkanaście lat) nie wie, jak ona działa. Nie wie, że bardzo długo się metabolizuje, że znajduje się w organizmie siedem do dziesięciu dni u kogoś, kto zapalił pierwszy raz, a nawet do półtora, dwóch miesięcy u kogoś, kto pali częściej. Niektórzy sądzą i głoszą, że marihuana wykrywana jest w moczu, kiedy jest aktywna, a później jest już nieaktywna. Większej bredni nie słyszałem. Testy mają pewną czułość. Fakt, że test nie wykrył marihuany, nie oznacza, że jej w organizmie nie ma. Tetrahydrokannabinol (THC) odkłada się (i kumuluje) w komórkach lipidowych, czyli komórkach tłuszczowych, których najwięcej mamy w mózgu. W nich zanurzona jest cała nasza elektronika. THC nie uszkadza połączeń międzyneuronowych (tak jak amfetamina czy kokaina, które mogą je trwale uszkodzić i spowodować zaburzenia psychiczne), lecz powoduje czasowe zaburzenia przepływu informacji. Palacza marihuany można poznać po tym, jak się zawiesza – gdy coś opowiada, peroruje i nagle traci wątek (oczywiście każdemu z nas się to zdarza, lecz u niego to standard). Marihuana ma wpływ na kondycję psychiczną i sprawność fizyczną. Uszkadza płaty przedczołowe, które są odpowiedzialne za emocje, planowanie, organizację, empatię. Proces ich odtwarzania trwa wiele miesięcy. Dokładnie pokazuje to badanie SPECT (ang. single-photon emision computed tomography), czyli mapa aktywności mózgu. Substancja psychoaktywna zawarta w marihuanie i haszyszu obecna jest w komórkach lipidowych naprawdę przez długi czas. Zadzwonił kiedyś do mnie pacjent, który nie palił od pół roku: „Robert, nie wiem, co się stało. Byłem w saunie i wyszedłem z niej na czworakach! Jakbym był totalnie zjarany! Uwierz mi, ja naprawdę nie palę!”. Co się stało? Po prostu długi seans w wysokiej temperaturze spowodował aktywację odłożonych w lipidach złogów THC, które przeszły do krwioobiegu. Żadne testy nie wykazywały obecności marihuany w jego organizmie, ale ona wciąż w nim była. Więc chociaż po jakimś czasie marihuana jest niewyczuwalna, to nadal działa jak delikatny filtr oddzielający nas od rzeczywistego świata. Ja potrzebowałem 12 miesięcy, żeby wrócić do pionu. Przez 12 miesięcy uczyłem się funkcjonować na nowo, bo tyle mniej więcej trwa ten proces. Czy marihuana może powodować stany depresyjne? To, jak się czujemy po marihuanie, jest uzależnione nie tylko od jakości towaru. Tak jak w kleju dwuskładnikowym, żeby nastąpiła reakcja wiązania, muszą być wymieszane dwa składniki. Jedna część – to towar, druga – to wszystko, co wnosimy do tego kontraktu: nasze deficyty, problemy, zasoby, braki. I dopiero wtedy można mówić o tym, czy po zapaleniu jointa poczujemy się dobrze, czy poczujemy źle. Ale ludzie tego nie wiedzą. Myślą, że będzie tak fajnie jak u kumpla. Tak jak w przypadku szesnastolatka (szeroko opisywanego w mediach), który też porównywał się z innymi. Uznał, że skoro im było dobrze po trawce, to dlaczego jemu miałoby być źle? Przecież to tylko marihuana. Light! Dupa, nie light! W jego przypadku to była siekiera, która przecięła całą egzystencję. Powiesił się. Bo nie uwzględnił, że chorował na depresję, a depresja nie lubi marihuany. To tak, jakbyś chciała zagasić ognisko benzyną. Oczywiście, jeżeli człowiek nie ma skłonności do wkręcania się w historie lękowe, jest większe prawdopodobieństwo, że nic mu się nie stanie. Jednak takiej gwarancji nigdy nie ma. Nigdy nie wiesz, czy będziesz się czuć dobrze, czy pójdzie ci w złą stronę i wejdziesz w psychozę. To zawsze jest ryzyko. Inny przykład? Pracownik pewnego ważnego urzędu państwowego, 32 lata. Konkretny facet, umysł ścisły, bardzo sprawny zawodowo. Zaczął palić dosyć późno, bo w wieku 24 lat. [...] „Nie poszło mu w odpowiednią dziurkę”, nie tego oczekiwał, ale wierzył, że jednak uda mu się marihuanę ujeździć jak mustanga, aby sprawiała przyjemność, a nie obniżała nastrój; co zaczęło mieć miejsce. Niestety marihuana uaktywniła u niego pewne zaburzenia psychiczne, więc wylądował na miesiąc w Tworkach. Przez ten miesiąc nie palił, ale kiedy wrócił do świata, wyparł – jako osoba już uzależniona – fakt, że znalazł się w szpitalu psychiatrycznym przez marihuanę. Przecież niektórzy celebryci mówią, że marihuana jest niewinnym zielskiem! Mało tego – jest lekiem! (Tymczasem, chociaż w prasie możemy przeczytać mnóstwo pseudonaukowych artykułów na ten temat, takie stwierdzenie jest nadużyciem – bo medycyna poradzi sobie bez marihuany jako leku, natomiast nie poradzi sobie np. bez morfiny. Poza tym skoro morfina jest lekiem, to czy możemy zażywać ją na poprawę nastroju?). Tak więc według mojego pacjenta marihuana nie mogła spowodować, że przez miesiąc przebywał w psychiatryku. Dlatego palił dalej. I pojawiły się kolejne problemy. Jednak on wmawiał sobie, że za jego coraz gorsze relacje z dziewczyną nie odpowiada marihuana, tylko dziewczyna, która okazała się głupia. Dlatego wymienił dziewczynę na drugą, potem na kolejną. I znowu na miesiąc wylądował w psychiatryku. Tym razem w Instytucie Psychiatrii i Neurologii przy Sobieskiego. Na pierwszą wizytę przyszedł do mnie z aktualną dziewczyną. Na kolejną już sam. Nie zastanawiał się nad sobą. Nie przestrzegał kontraktu w utrzymywaniu abstynencji, bo nadal uważał, że cały świat jest winien temu, że jest mu źle. A marihuana jest niewinna. W końcu rzucił się na tory metra warszawskiego przy stacji Politechnika. Skutecznie. Wpływ palenia marihuany na pamięć Ty, jak zrozumiałam, przestałeś palić po seansie kokainowo-marihuanowym z zasłanianiem okien? Tak. Ale na to złożyło się kilka wcześniejszych zdarzeń, do których doszło w krótkich odstępach czasu. Bo nigdy nie jest tak, że budzisz się któregoś dnia i podejmujesz decyzję: „Od dziś wszystko zmieniam!”. Jednym z nich była sytuacja, która miała miejsce tuż przed spotkaniem z moją dziewczyną. Wróciłem do domu, wyjąłem jogurt z lodówki. Zadzwonił telefon, odebrałem, dziewczyna poprosiła: „Kochanie, przyjedź po mnie. Będę czekać na Rozdrożu”. Rozochocony perspektywą seksu, ubrałem się do wyjścia, bo miałem być na miejscu za 20 minut. Zgadnij, co robiłem przez następne półtorej godziny. [...] Szukałem kluczy od mieszkania. I gdzie je w końcu znalazłem? W lodówce! Dlatego, że człowieka, który pali marihuanę, cechuje tzw. myślenie poklatkowe – wypadają z pamięci pewne fragmenty jego działania. Szwankuje pamięć krótkoterminowa i koordynacja kilku czynności naraz (np. dlatego po marihuanie bardzo źle kieruje się samochodem). Oczywiście cała masa palaczy marihuany będzie temu zaprzeczać. Jednak mógłbym zmienić swoje myślenie tylko wtedy, gdybym się dowiedział, że zadeklarowanym palaczem marihuany jest któryś z laureatów Nagrody Nobla, czyli ktoś, kto kilka lat poświęcił intensywnej pracy koncepcyjnej, do której używany jest głównie mózg. Ale wątpię, czy to się wydarzy, bo planowanie, skupienie, spójność, konsekwencja przy marihuanie niestety nie istnieją. Dlatego jeżeli osoby palące marihuanę są kierowcami, pilotami, obsługują jakiekolwiek pojazdy mechaniczne czy decydują o ważnych procesach, to są niebezpieczne dla otoczenia. Nie mam ochoty, żeby ludzie, którzy decydują o moim zdrowiu czy życiu, palili marihuanę. Nie chcę palacza lekarza, prawnika, strażaka, polityka. Jeśli ktoś chce ją palić, niech zdecyduje się na rolę fricka, outsidera, luzaka, czyli osoby, która żyje np. z tantiem, której twórczość nie ma wpływu na moje bezpieczeństwo. Wpływ palenia marihuany na życie seksualne Kiedyś przyszła do mnie para trzydziestolatków z problemem całkowitego zaniku czerpania przyjemności z seksu. Mieli do wyboru albo rzucić się w wir seksualności poza związkiem, albo coś zrobić. Przemilczeli fakt, że non stop jarają zielsko. A ponieważ obserwowałem komunikację między nimi i ze mną, natychmiast uderzyło mnie to, że nie jest tak sprawna, jak być powinna. Zadałem pytanie, czy palą marihuanę. Skonsternowani, popatrzyli na siebie i się przyznali. Każdy ich seks był związany z paleniem. Długo musieliśmy rozmawiać, aby zrozumieli, że marihuana może być tym czynnikiem negatywnym, bo chociaż może spotęgować przyjemność, jednak ilość doznań, jakie daje, w pewnym momencie się kończy. I następuje nasycenie. Sam też przez to przeszedłem. Moja partnerka genialnie reagowała na marihuanę, ja do pewnego momentu również. Do tego stopnia, że musiałem wyciszyć sufit, bo sąsiedzi nie byli w stanie znieść tej eksplozji euforii. Było burzliwie i głośno. Ale przyszła kryska na Matyska. Kiedyś w trakcie sytuacji intymnej, gdy wykonywałem te dziwne, śmieszne ruchy, nagle mój wzrok padł na półkę z moimi ulubionymi książkami i dostrzegłem, że brakuje jednego tomu z tryptyku Jerzego Krzysztonia Obłęd. Nie ma trzeciego tomu! I natychmiast, bo tak działa marihuana, zacząłem analizować, co się z nim stało: „Kto go wziął?! Bo nie pamiętam, żebym go pożyczał!”. I cały czas myśląc, gdzie podziała się książka, jednocześnie wykonywałem te śmieszne ruchy. Drodzy panowie! Wszyscy wiemy, że nie da rady połączyć tych dwóch czynności. Jeżeli ma być seks, to nie może być na dłuższą metę marihuany ani piwa. Bo przyjdzie moment, kiedy nasza sprawność seksualna radykalnie spadnie. Co i mnie kiedyś spotkało. Co z tą parą? Ci ludzie rozstali się. Przestali palić, a wtedy zobaczyli siebie inaczej niż do tej pory. Stali się dla siebie mniej atrakcyjni. THC wytwarza bąbel percepcyjny, który jest pewnego rodzaju filtrem. W najlepszym wypadku, bo w najgorszym – może stać się wzmacniaczem, który wyolbrzymi rzeczy, których nie chcemy zobaczyć. Czy w internecie oglądamy wszystko? Nie. Jesteśmy selektywni. A marihuana pozbawia nas filtrów percepcyjnych – wchodzi wszystko. Kiedyś czytałem w gazecie nie najlepiej napisany tekst o dzieciach na dworcu w Leningradzie i płakałem! Pół biedy, gdy ktoś reaguje jak ja, ale osoby wrażliwsze ode mnie, neurotyczne lądują na kozetce u psychiatry. Tak jak pewien mój dwudziestodwuletni pacjent. Dla tego nieśmiałego, zakompleksionego, choć niezwykle przystojnego chłopaka seks po marihuanie skończył się tragicznie. Marihuana potęguje różne bodźce, również te bezsensowne, jesteśmy mniej selektywni, nie potrafimy skupić się na jednej rzeczy. Chłopak nie skupił się na tym, na czym w tym momencie powinien… i poszło mu w niesprawność fizyczną. Na dodatek dziewczyna okazała się mało delikatna, roszczeniowa, więc facet wylądował u psychiatry. Z psychozą, że jest impotentem i w ogóle jest beznadziejny, z myślami samobójczymi. A miało być tak fajnie! Bo kolega, gdy piliśmy browary i paliliśmy jointa, opowiadał, jaki miał świetny seks. Głupota ludzka nie zna granic! Ktoś myśli, że skoro w Formule 1 Kubica jeździł na torze 250 kilometrów na godzinę, to on może z taką prędkością jechać na autostradzie A2, skoro swoim autem też tyle wyciąga. A później zdrapuje się go z asfaltu. Takich ludzi będzie przybywać. Bo tak jest ten świat skonstruowany, że głupi odpadają – albo w oparach marihuany, albo na autostradzie, albo z wielu innych powodów. Oby tylko przy okazji jak najmniej szkód wyrządzili innym. „Oswoić narkomana” – opowieść o walce z nałogiem, jakiej jeszcze w Polsce nie było. Robert Rutkowski to jedyny polski psychoterapeuta, który zdecydował się na tak szczerą rozmowę o swoim uzależnieniu oraz o drodze, jaką przeszedł, aby z niego wyjść. W wywiadzie-rzece przeprowadzonym przez Irenę A. Stanisławską psychoterapeuta Robert Rutkowski daje wstrząsające świadectwo tego, co narkotyki mogą zrobić z człowiekiem. Po heroinę sięgnął po raz pierwszy w wieku 18 lat. Wziął z bezsilności, rozpaczy, ale też ze zwykłej ciekawości. Piekło nałogu, którego potem doświadczył, zmieniło go całkowicie. Nigdy jednak się nie poddał; a na dodatek udało mu się zostać człowiekiem szczęśliwym i spełnionym. Dokonał tego dzięki nieustającej pracy nad sobą, a potem – z innymi uzależnionymi. To właśnie podjęcie pierwszych kroków w praktyce terapeutycznej pozwoliło mu odkryć w sobie talent do niesienia pomocy potrzebującym. Dziś to jeden z najbardziej wziętych fachowców zajmujących się leczeniem wszelkiego rodzaju uzależnień. Książka stanowi także ważny głos w toczącej się dyskusji na temat legalizacji marihuany. Stanowisko autora wydaje się równie odległe od zajmowanego przez obóz zdecydowanych zwolenników, jak i tego, na którym stoją zaciekli przeciwnicy tzw. miękkich narkotyków. Robert Rutkowski – psychoterapeuta, wykładowca i pedagog. Były reprezentant Polski w koszykówce. Prowadzi sesje terapeutyczne dla osób mających problemy z uzależnieniami, kryzysami zawodowymi lub rodzinnymi. Pomaga też sportowcom jako opiekun psychologiczny (przez kilka lat wspierał Żużlową Reprezentację Polski) oraz rodzinom mających kłopoty w relacjach z dziećmi lub między sobą. Zapraszany często do mediów jako ekspert. Jego klienci to menedżerowie, osoby pracujące pod presją, osoby w życiowych kryzysach. Stosuje formułę terapii krótkoterminowej, skutecznej już po kilku sesjach. Irena A. Stanisławska – dziennikarka i współautorka książek: „Mężczyzna od podszewki”, „Moje dziecko cz. 1 i 2”, „Pogotowie psychologiczne”, „Gdzie mieszka seks?”, „Być lekarzem być pacjentem”, „Jak wychować dziecko, psa, kota…i faceta”, „Scenografia”, „Szczęśliwe dziecko, czyli jak uniknąć najczęstszych błędów wychowawczych” Autor: Fot. Materiały prasowe Robert Rutkowski w rozmowie z Ireną A. Stanisławską
fot. Panthermedia Boisz się, że ktoś z Twoich bliskich może palić marihuanę a nie wiesz, jak to rozpoznać? Podpowiadamy jakie są objawy palenia fot. Panthermedia Osoby, które są pod wpływem działania marihuany prezentują pewne bardzo charakterystyczne objawy. Jeśli martwisz się, że nie rozpoznasz czy ktoś z Twoich bliskich palił marihuanę sprawdź, jakie są objawy palenia marihuany: Jakie są najczęstsze objawy palenia marihuany? U osoby, która paliła marihuanę, występują zwykle: ataki głodu; nagłe zmiany nastroju; zawroty i bóle głowy; zaburzenia pamięci, koncentracji i koordynacji ruchowej; suchość w ustach przyspieszone tętno i wzrost ciśnienia krwi; przekrwione oczy; wzmożone pocenie. Wymienione wyżej objawy utrzymują się tylko około trzech godzin od zażycia narkotyku (tak długo działa marihuana). Dlatego ważne jest, by być wyczulonym także na inne sygnały. W rzeczach osobistych osób palących marihuanę można znaleźć np.: fifki (fajki) do palenia papierosowe bibułki do robienia skrętów, ziele wyglądające niczym zielony tytoń czy brązowo-szare nasionka. Dowiedz się, jak zadbać o bezpieczeństwo swoich bliskich! Na podstawie artykułu z Przyjaciółki Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem! Najlepsze Promocje i Wyprzedaże REKLAMA
Jestem w związku 7 miesięcy. Mój chłopak jest uzależniony od marihuany. Od 3 miesięcy się kłócimy by to rzucił. Proponowałam mu detox bądź terapie ale on nie chce o ty słyszeć, bo twierdzi, że sam da radę tylko muszę być przy nim, bo ja jestem jego motywacją. Powiedziałam mu, że jeśli jeszcze raz zapali zerwę z nim. Mija tydzień odkąd nie pali. Da sobie radę? Co powinnam zrobić? KOBIETA ponad rok temu Czy depresja jest chorobą śmiertelną? Depresja to choroba cywilizacyjna. Jest przyczyną wielu przykrych dolegliwości, czy jednak może doprowadzić do śmierci? Obejrzyj film i zapoznaj się z wypowiedzią eksperta. Witam! Marihuana nie powoduje uzależnienie fizycznego, nie ma więc potrzeby detoksykacji i podejmowania specjalistycznych terapii odwykowych. Jej pochodne prowadzą natomiast do silnego uzależnienia natury psychicznej, z którym można sobie poradzić jedynie jeśli osoba uzależniona ma mocną motywację do zerwania z nałogiem. Pani wsparcie jest w tej sytuacji niezmiernie ważne. Jeśli chłopak naprawdę będzie chciał skończyć z paleniem marihuany to przy wsparciu ze strony najbliższych powinno mu się udać. Pozdrawiam. 0 Witam Panią Serdecznie, Zachęcam Panią do wprowadzenia jakiejś nowej aktywności, np. fizycznej, jakieś hobby, coś co sprawiałoby Wam radość i wprowadziło w trans zabawy we dwoje... Życzę, żeby się Wam udało, @ 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Jak pomóc chłopakowi uzależninemu od marihuany? – odpowiada Lek. Magdalena Kowalska Codzienne palenie marihuany przez partnera – odpowiada Mgr Kamila Drozd Jak pomóc uzależnionemu od marihuany? – odpowiada Mgr Anna Ręklewska Jak namówić partnera do leczenia uzależnienia od marihuany? – odpowiada Mgr Justyna Piątkowska Marihuana. Czy to uzależnienie? – odpowiada Lek. Magdalena Kowalska Jak przekonać znajomego, żeby nie palił marihuany? – odpowiada Lek. Paweł Baljon Uzależnienie partnera od marihuany – odpowiada Mgr Magdalena Brabec Jakich skutków ubocznych mogę spodziewać się po paleniu marihuany i papierosów? – odpowiada Mgr Iwona Hildebrandt Palenie marihuany a schizofrenia – odpowiada Mgr Katarzyna Garbacz Czy już jestem uzależniona od marihuany? – odpowiada Mgr Sawrina Stopyra artykuły
jak palic marihuane zeby nie bylo czuc